wtorek, 2 grudnia 2014

Kolejne wilczkowe uszka na bazie tutorialu.

Trochę czasu mnie nie było. Zajmowałam się różnymi zamówieniami i załatwianiem materiałów na cosplay. W planach mam wykonanie jeszcze dwóch par uszek i jednego ogona na Horo ze Spice and wolf. Jak poniższe futrzaki zrobiłam dowiecie się tu: tutorial na uszka




Zaczęte jakoś ponad miesiąc temu - nie miałam weny ani ochoty aby je kończyć, bo myślałam iż nikomu się nie przydadzą. Ale przypomniałam sobie o moim białym wigu i ponownie wzięłam się do roboty.



Uszka niestety nie doczekały się skończenia przed sprzedażą peruki i końcową fotkę zmuszona byłam robić na moich naturalnych włosach


Nie znaczy to jednak końca ich historii. Zafascynowała się nimi Ula chan i postanowiła przygarnąć maleństwa jako dodatek do swojej czapki. I tak oto powstała nam alpaka. Niestety na zdjęciach nie widać, ale uszka z tyłu są pofarbowane pastelowym fioletem i różem, który można szybko sprać w razie konieczności. Miałam plany doszycia do nich łańcuszków z krzyżykami i kolczyków, ale nie pasowałyby wtedy obecnej właścicielce.



niedziela, 2 listopada 2014

Tunel 5 mm - Wilczkowe doświadczenia i sprostowania (?)

Jako iż dzisiaj udało mi się włożyć ostatnią już przyszykowaną ozdobę w ucho, postanowiłam napisać wpis związany z moimi doświadczeniami z tunelem w płatku ucha.

Nie jestem osobą, która zajmuje się tym profesjonalnie i wykorzystałam metodę, która według wielu jest jedną z gorszych, jeśli stosujemy ją na siłę. Moje rozciąganie trwało ok. 3 miesiące, nie powstały żadne komplikacje, ucho jest całe, zdrowe bez żadnych blizn, słoneczek i blowoutów.


Tak obecnie wygląda moja dziurka w uchu. 

Z czego korzystałam?


1. Zwykły kolczyk, który noszę codziennie
2. Fake plug zakupiony w sklepie z biżuterią do uszu (odrobinę grubszy pręcik) - prezent od Szówki
3. Rozpychacz 1,8 mm
4. Rozpychacz 3 mm
5. Rozpychacz 4 mm o innym kształcie, o którym napisze niżej - prezent od Koteła
6. Taper 5 mm
7. Taper 6 mm gdybym nie mogła włożyć tunelu 5mm z zakręcaną ścianką. 

Moimi podstawowymi zasadami były:  stałe natłuszczanie ucha, codzienne mycie i ostrożne, powolne rozciąganie. Ani razu nic nie wcisnęłam na siłę. Zmieniałam ozdobę, przeciągałam dalej tylko w wypadku gdy swobodnie poruszała się w przekłuciu. 

Moje doświadczenia:

Zaczynając od fake - włożyłam go bezproblemowo, bo różnica była niewielka, Nosiłam go jak zwykły kolczyk przez ponad pół roku, którego nie wliczam w okres rozciągania. 
Ze spiralką chciałabym wrzucić pewne sprostowanie odnoszące się do niektórych filmików, przy których osoby pokazywały spiralkę 5 mm i mówiły, że wkładając ją w ucho rozerwiemy je. 
Dzisiaj  zrobiłam drugie zdjęcie, w którym pokazuję, że w dziurkę po zwykłym kolczyku bezboleśnie mogę włożyć rozpychacz 1,8 mm, Nie mówię tu o przeciągnięciu go na sam koniec, bo nie o to tu chodzi. 


Nie sprawiło mi to żadnego problemu i bólu. 
W trakcie 2 tygodniowych praktyk przeszłam z tego rozpychacza na połówkę trójki, później przez długi czas nosiłam 3 mm, bo nie miałam większych rozmiarów. 

Kolejne sprostowanie - Zmiana rozpychacza na większy jest bolesna, jak to wsadzić? 


Jak widać na poniższym zdjęciu - koniec trójki sięga spokojnie na tyle, aby włożyć czwórkę w ucho i jeśli jest dobrze wykonana to nie wypadnie nam z ucha nawet przez sen. 

Teraz przejdę do nieszczęsnej 4 od Wiki. Dostałam go w akcie desperacji. Nie polecam kupna takiej długości, bo wypada z ucha, według mnie zbyt szybko się rozszerza i raczej możemy go potraktować jako ozdobę do rozepchanego już ucha. Co chwila mi wypadał, zaczepiałam wokół niego gumeczkę do warkoczyków aby tylko gdzieś mi nie wybył.


Optycznie różnica długości jest niewielka, wręcz niezauważalna, ale jeśli chodzi o samo noszenie to chciałam się go jak najszybciej pozbyć, przyznam się iż zgubiłam go parę razy i na szczęście odnalazłam.

Później był taper 5. Zakupiony przy stoisku do piercingu po przeczytaniu wpisów na stronach, że spiralki są nieodpowiednie, że lepsze tapery. Gówno prawda. Tapery wypadają z ucha, są stworzone raczej aby rozepchać ucho na siłę. Przetrzymałam z nim ok. dwa tygodnie, aż po męczarniach, żeby nic na siłę udało mi się go przełożyć do końca i zaczepić oringi. Na ten moment historia z tunelami się skończyła, ale wiem, że z biegiem czasu dojdę do ok. 8 mm i przetestuję opcję z taśmą PTFE.




środa, 22 października 2014

Steel czy KMM - Wilczek radzi przy glanach

Kupując pierwsze swoje glany chciałam wybrać takie, które są dobre i pozytywnie oceniane. Po paru latach noszenia tego typu butów myślę, że jestem w stanie nareszcie je jakoś podsumować i być może podpowiedzieć komuś przy ich wyborze.

Zacznijmy od Steel. 

W internecie znajdziemy dwie grupy użytkowników, które różnie oceniają tę firmę. 
Przeczytamy tam wypowiedzi osób, które są zwykłymi, szarymi ludkami szukającymi normalnych butów na zimę i na nie nie narzekają, bo wytrzymały parę lat bez zniszczeń i ubytków.

 Widząc takie opinie kupiłam 15 Steele (świętej pamięci Dawidek i Kubuś)

(grudzień 2010 - nie mam zdjęć po rozpadzie)


 i żałuję, bo okazało się, że jestem tym drugim typem - po dwóch miesiącach skóra zaczęła pękać, ogólnie glany zaczęły się rozpadać po pół roku mimo pastowania. Nosiłam je do szkoły i na zbiórki harcerskie. Jedyną imprezą na jakiej je miałam był Dzień Myśli Braterskiej w Górniku.

 Zdeterminowana, bo jak to pierwsze glany i się rozpadły, może to była wada produkcyjna - wysłałam je do sklepu i otrzymałam kolejną parę z tego samego modelu (obecnie dziurawe tak, że widać kolor skarpetki - Kyo i Ruki )

(zdjęcie z września 2012)

 zniszczyły się tak samo jak pierwsze, ale nie mam serca ich oddawać. Zostawiłam je sobie na koncerty i mosh . (Przetrwały dwie muzyczne zadymy, parę konwentów, koncertów we Wrocławiu, Poznaniu i Zgorzelcu, były ze mną na wielu imprezach i wyjazdach)

(Kyo i Ruki październik 2014)

Jeśli szukamy butów do szkoły o niecodziennych kolorach i nie wymagamy od nich zbyt wiele to są spoko. Ich wygląd nieco przypomina buty Clowna, ale to kwestia gustu, a o gustach nie dyskutujemy ;)

Nagaba Shark:

Osobiście ich nie miałam, ale skóra jest tu podobno dużo lepszego gatunku przy niemalże tej samej cenie. Oglądałam nie raz i nie udało mi się odnaleźć pajęczynki charakterystycznej u Steel. Jedyny mankament jaki widziałam to odwarstwiająca się podeszwa, ale jest to rzecz prosta do naprawy.
Jak dla mnie nieco zbyt kanciaste i wysokie czuby, nie podeszły mi z wyglądu, ale może komuś się spodobają

KMM

Firma, która tworzy glany w Polsce i jest pod pieczą Czecha. Nie znalazłam na ich temat złych komentarzy więc następne glany zakupiłam właśnie u nich. Są to 20 oczkowe czarne i matowe armaty nożne. Właśnie jestem w trakcie rozchodzenia i w porównaniu do Steeli są inaczej wykończone i chyba z nieco lepszej jakościowo skórki. Co do tej firmy to wypowiem się za ok. pół roku.

Wygląd jest fajny, dopasowany do nogi, choć pod kolanem mogłyby być nieco węższe. Nosek płaski, ale fajnie wyprofilowany z przeszyciem za miejscem blachy - może wytrzymają odrobinę dłużej. 

 (Luki i Noki)

Podsumowując - Jeśli chcemy kupić dobre glany to nie sugerujmy się jedynie opinią z forum. Lepiej jest kupić buty, które były noszone przez osoby z najbliższego otoczenia. Jeśli zależy nam tylko na wyglądzie to sięgamy po steel, a jeśli chcemy funkcjonalne i fajne buty... To musimy przetestować parę marek i wybrać te, które nam najbardziej odpowiadają. 

Ciekawostki: Warto patrzeć na wykonanie oczek do sznurowadeł, płaskie lubią się odginać i rwać sznurowadła. 
Jeśli zakupiliśmy wysokie glany, to fajnie sprawdzają się linki z Castoramy, które możemy zakupić w różnych kolorach na metry. Mam jedną parę od ponad 2 lat i nic się z nią nie dzieje. 
Rozchodzenie glanów jest wygodniejsze przy grubych skarpetach i dokładnym, mocnym zawiązaniu. 
Glany to nie tylko obuwie dla metali. Wyglądają fajnie do spódniczek i sukienek, warto łamać stereotypy.

środa, 15 października 2014

Panczurek i przeróbki chlebaka w Wilczkowym stylu

Postanowiłam wrzucić dzisiaj coś niekoniecznie związanego z cosplayem. Podczas wakacji kupiłam sporo rzeczy i w tych drobnostkach był nabyty na Zjeździe Pojazdów Wojskowych chlebak. Jest to torba przypominająca wyglądem kostkę, która ma dwie funkcję. Torba dla cywilów i torba na bomby tzw. chleb przez co ma ona dość sporo raczej niepotrzebnych w życiu codziennym przegródek.


Wojskowy sprzęt ma to do siebie, że nie jest drogi i brak dobrego wyglądu nadrabia wytrzymałością. Postanowiłam więc dopasować torbę pod swoje potrzeby i wyprułam (jest to bardzo proste do zrobienia) przegródkę i kieszonki zostawiając tylko jedną z prawej strony, ale bez klapki, bo idealnie mieści się w niej smartfon.


W ten sposób zyskałam dużo przestrzeni na książki, zeszyty i wiem, że wszystko się zmieści. 


Pozbyłam się też tulejek okalających zapięcia, bo okropnie szeleściły, a nie były mi one do szczęścia potrzebne. Doszyłam naszywkę z moim logo artystycznym i wykorzystując odprute guziki stworzyłam Panczurka, którego przymocowałam tuż po zrobieniu, ale oddam go przyjaciółce.


W ten sposób chcę pokazać, że nawet torby wojskowe można spokojnie dopasować do użytku codziennego i nadać im trochę charakteru. 




Kilka dni temu uszyłam z resztek jeansu taki prowizoryczny piórnik na kredki od Zygmarta, Chyba nieźle wpasuje się on do tego stylu ;)


 

Miłego dnia~!





czwartek, 18 września 2014

Szówka na zakupach...o.o

Byłyśmy we wtorek z Wilczkiem w lumpeksie. Co Wilq wyczaił? Perukę na lalkę. Nie mam zielonego pojęcia na jaką lalkę by pasował, ale jest ciemno brązowy, lekko kręcony na końcówkach,  nawet miękki (zwłaszcza po kąpieli jaką mu zrobiłam w płynie do tkanin;3) z grzywką.
Z góry przepraszam, za tło, ale tylko w łazience miałam odpowiednie światło aby było widać cokolwiek=.='





Ogółem sytuacja przed przyjściem do kasy była taka:
Sówka: Nie kupię jej bo nie mam pieniędzy, zostały mi tylko dwa złote.
Wilq: To spytaj, może Ci sprzeda za tyle tą perukę, skąd wiesz?
No to podeszłam i spytałam ile kosztuje po czym usłyszałam "To? Dwa złote."

Mało nie padłam z wrażenia a za plecami usłyszałam chichot.
No to wzięłam.
Mina kasjerki która usłyszała komentarz Wilka -"I widzisz? Normalnie zapłaciłabyś pięć dych. Zaoszczędziłaś!"- była bezcennaXD

No i jeszcze mój drugi nabytek z wtorku.



Niebieska peruka która tak naprawdę jest zzieleniałym niebieskim. Ale jest fajna. Miła w dotyku, Minusem jest tylko grzywka i to, że ktoś jej chyba za bardzo przycinał włoski na czubku głowy, albo po prostu coś się im stało. Ale nie widać tego, więc się cieszę^w^

Endżoj it <3
Sówka

niedziela, 31 sierpnia 2014

How to wear short wig - for looong hair - Wilczek


Wiele osób pytało mnie jak ja to zrobiłam, że tyle włosów zmieściłam pod peruką. Oto odpowiedź i jednocześnie instruktarz:


Tak wygląda moja naturalna szopa na głowie. Rozczesuję moje włosy i staram się je nieco przygładzić.


Zakładam obciętą górę od nowych rajstop.Działa ona lepiej od wig capa. 


Naciągam wyżej i upycham równomiernie włosy do środka. Staram się uniknąć efektu wodogłowia.


Tak to wygląda po założeniu.


Zapinam tylne haczyki najmocniej jak się tylko da. Nakładam perukę na czubek głowy,a później naciągam przód z tyłem i poprawiam boki. 


Upewniam się, że wszystko jest na miejscu i naciągam perukę lekko do tyłu, aby grzywka nie zasłaniała mi całego świata.


Ot cała filozofia. Bez kombinowania ze spinkami i innym badziewiem jestem w stanie nosić perukę i nie narzekać na jakiekolwiek niewygody.





czwartek, 21 sierpnia 2014

Wilczkowe Osu!

Przez rok gram w grę zwaną Osu! chciałabym przedstawić tu podstawy, od czego warto zacząć, a czego unikać. Z góry mówię, że nie jestem dobrym graczem - na chwilkę obecną 4 pełne gwiazdki to u mnie max, ale prawdziwe doświadczenie zaczęłam zdobywać miesiąc temu. Mam zamiar zorganizować stanowisko na GGA, ale zobaczymy jak to wyjdzie.
Gra polega na wciskaniu w odpowiednim rytmie kółeczek, przejeżdżaniu sliderów i kręceniu spinerów. Zależnie od naszej dokładności za każdą z tych części dostaniemy 300, 100 lub 50 punktów. Z kolei od ilości combo (lewy, dolny róg) tyle razy mamy powiększoną ilość zdobywanych na bieżąco punktów. 

Zaczynając grać w Osu powinniśmy wybrać sprzęt, na którym będziemy grali. Mamy do wyboru myszkę i tablet graficzny. Osobiście korzystam z drugiej opcji i myślę, że jest prostsza w obsłudze i wygodniejsza dla mnie jako rysownika. 

 Możemy grać jeżdżąc myszką/tabletem i z tego sprzętu przyciskać kółeczka, ale z własnego doświadczenia wiem, ze przy trudniejszych mapach sprawi to ogromną trudność. Najlepiej jest uczyć się od początku używając klawiszy "z" i "x"... Oczywiście możecie w ustawieniach wybrać wygodniejszy dla was układ na klawiaturze np. "k" i "l". 

Nie od początku będziemy grali hardy, normale. Do tego potrzeba odrobiny nauki, wyrobienia sobie spostrzegawczości, ale nie warto się zniechęcać. 

Na mapach powyżej 3 gwiazdek możemy spotkać pomieszane różne utrudnienia. Z większością dacie sobie radę, ale w przypadku streamu warto jest się nauczyć go podczas osobnej mapki, która zwiększy naszą wytrzymałość. Stream odbywa się w momencie gdy na planszy niemalże w jednym miejscu jest masa kółeczek i praktycznie "na pałę" musimy nadążyć, aby nie przegrać. 

To chyba cała wiedza. Tyle jestem w stanie przekazać na temat tej gry i myślę, że może ona przydać się początkującym graczom 
Powodzenia :)

wtorek, 19 sierpnia 2014

Przed Jakubami - Wilczuś

Jestem w trakcie przygotowań na Jakuby 2014. Jest to impreza utrzymana w starych klimatach, w tym roku nie jest to już średniowiecze. Postanowiłam podrasować trochę Lucka, w którym nie miałam okazji osobiście biegać po Niuconie. Za godzinkę wyruszam do Mayi chan, aby pochodzić po mieście i poszukać odpowiedniego materiału na oczy futrzaka. Ogon już uszyty, w przyszłości wrzucę jakiegoś posta. Ostatnio wszystko poprzewracało się o 180 stopni. Wrócili starzy znajomi, z tymi z przed roku powoli zanika kontakt. Trzymam za nich kciuki z nadzieją, że odnajdą się w jakimś zespole. Od Uli dostałam cudny urodzinowy prezent, ale pokażę go nieco później. Z artystycznych rzeczy zbliża mi się okres szkoły - będę dużo rysowała i jak co roku uczyła się odpowiedniej anatomii i tworzenia własnych, unikalnych postaci. Myślę, e mój artblock właśnie się kończy.

wtorek, 12 sierpnia 2014

Po konwencie - Niucon6



Witajcie

Obecnie jestem już w normalnym stanie po Niuconie, który odbył się w dniach 8-10 sierpnia. Byłam tam z Ulą (dzięki Ci za te fotki u góry) i Kosą, a w trakcie spotkałam wielu starych znajomych i poznałam nowych.

Konwent ten całkowicie zmienił moje postrzeganie użyszkodnikow, helperów, gżdaczy, cosplayerów, ochrony, organizatorów, wystawców, medyków i reszty osób, które się tam znalazły.

Podczas mojego pierwszego konwentu Japaniconu4 zdarzyło mi się napisać hejta za brak organizacji, bo moje wielkie ego myślało ,że ktokolwiek się tym przejmie. Tutaj udało mi się zrozumieć system konwentów i to, że wygląda on całkiem inaczej niż sobie wyobrażamy.

Kilka dni przed imprezą udało mi się dostać na tą drugą stronę konwentu. Dostałam oczywiście inną wejściówkę i były całkiem inne procedury odnośnie dostania się na teren. Na miejscu rozdzielili mnie z przyjaciółką i wylądowałam na wejściu do szkoły sleepowej. Pilnowałam tam opasek i identów.
Trochę tam postałam, przyszedł Kosa i dał nam pizzę. W trakcie jeszcze spotkałam paru przyjaciół. Później przeniesiono mnie na główną bramę gdzie trochę się pośmiałam i bliżej poznałam z ludźmi. Po mojej zmianie wróciłam z Ulą, Kosą i (spotkanym po drodze) Konradem pod sleepy gdzie złapaliśmy Jasejka (to ten miły człowieczek w moim stroju, wcześniej robiłam dla niego figurkę, która jest gdzieś w starszych postach) i poznaliśmy jego znajomego. Na miejscu okazało się, że były dodatkowo dwa wilki Toony i Realistyczny, ale nie miałam okazji ich złapać. Następne dni były głównie patrolem.

Moje wnioski są następujące:
- Ludzie nie uzupełniają identów mimo próśb
- Nie noszą identów i opasek (specjalnie niektórych przetrzymałam)
- Pchają się jak bydło idealnie parę minut przed cosplayem nie dając możliwości na weryfikację opasek
- Narzekają na wszystko dookoła. Siedzieliśmy w identycznych warunkach i jakoś nie mieliśmy z tym problemów.
- Olewają nasze prośby (ściąganie po 10 razy tych samych osób z okna i pilnowanie fotografów)

To tylko kilka ze zdarzeń. Wykazują brak logicznego myślenia i wszystko co zrobimy zgodnie z narzuconym nam poleceniem jest złe. Organizatorzy nie są w stanie zaplanować wszystkiego. Robili co mogli i podziwiam technicznych za ogarnięcie wszystkiego do cosplayu, bo praktycznie trochę i zostałby odwołany.

czwartek, 7 sierpnia 2014

Wilczkowo-Sówkowy Jasejeg v2

W poście o połamanych kredkach wrzuciłam zdjęcie małych figurek z modeliny. Były one wykonane z najtańszej wersji, która po jakimś czasie żółknie i przestaje być ładna. Każda z tamtych figurek przedstawia jednego z moich znajomych. Postanowiłam ulepić od nowa tą, która była najczęściej noszona i darzona miłością.

Jasejkowi odpadło uszko i obecnie nie jest już w całości pokryty lakierem. Z racji tego, że był mocno eksploatowany, postanowiłam udać się do Szówki, która jest cudowną znawczynią modelin i wraz z jej pomocą stworzyć nowego chibika, który powinien być niemalże niezniszczalny. . 

Udałam się z Kotem (W późniejszym czasie zapewne uda mi się ją zaangażować w prowadzenie tej strony) do Szówki i dobrałam się do cudownej masy plastycznej. Niestety moja skleroza jest ogromna i co chwilkę zmuszałam Kota do sprawdzenia kilku rzeczy. Biedna za każdym razem patrzyła gdzie jest dzwoneczek, smoczek, z której strony grzywka, gdzie ile dreadów. Gdy skończyłam formowanie, to Szówka wstawiła biedaczka do pieczenia. Po pieczeniu zgodne stwierdziłyśmy iż wyszedł uroczo. Wróciłam do domu i domalowałam mu oczy i buźkę. Mam nadzieję, że właścicielowi będzie długo służyła.




Koci zestaw na bazie wcześniejszych tutoriali by:Wilczus

Znalazła się osóbka chętna na stworzenie według jej projektu stroju kotka na konwenty. Uszy zgodnie z jej propozycją wykorzystałam te, które wcześniej już widzieliście. Tak wygląda efekt końcowy: 




To jest dowód na to, że moje tutoriale doskonale się sprawdziły w praktyce ;)

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Makijaż na konwencie i sprawy kibelkowe

Chciałabym poruszyć jedną ciekawą kwestię dla osób, które przebierają się i malują na konwentach. Udało mi się odwiedzić parę z nich i bazując na własnym doświadczeniu postanowiłam napisać o tym, czego możemy się tam spodziewać.

1. Kolejka. Jeśli jesteśmy na konwencie przez kilka dni.. To musimy być świadomi tego iż kolejki do łazienki są masakryczne i nieraz ciężko jest się dostać nawet do samej toalety, a co dopiero do lustra. Jak sobie z tym poradzić? Najlepszą opcją jest wstanie o 3-4 nad ranem. To jest ten czas, w którym dużo osób jest zajętych sobą. Śpią, siedzą na panelach i grają w DDR, Ultrastar'a. Może jest to dość drastyczna opcja, ale często w tym czasie kolejki są mniejsze. Drugą z takich godzin jest czas o ok. 14. Nie ma przygotowań na cosplay, a poranna kolejka się już uregulowała. Niestety często łazienki o tych porach wymagają od nas wyczyszczenia pozostałości po wigach, cięciu włosów i tym podobnych. Zwykle się tym nie przejmuję, ale ludzie dookoła mnie nie raz się krzywili na ten widok.

2. Fejmy. Często zdarza się, że fejmy askowe, czy z Pug'a godzinami przesiadują w toalecie. Np. Na Pyrkonie często można było złapać Vincenta w toalecie znajdującej się na sali noclegowej. Z jednej strony miło było zobaczyć taką osobę, ale z drugiej nie robiła ona żadnej czynności związanej z ów pomieszczeniem i prowadziła sobie pogawędki z często nieokiełznanymi fankami, które darły się po nocach.

2. Kiblowe hugi i pogawędki. Zdarzają się podczas kolejki do WC napady free hugsów. Może akurat spędziłeś ciężkie kilka minut z zatwardzeniem i potrzebny Ci przytulas na rozluźnienie? Często też prowadzimy konwersację z osobami przy i w kabinach. To zupełnie normalne na konwentach. Gorzej jak zaczyna się sypać kawałami w momencie gdy ktoś ma rozwolnienie.

3. Makijaż. Damskie toalety są oblegane przez dziewczyny, które chcą się pomalować. Oczywiście proces ten jest okropnie długi, a ludzi na konwencie grubo ponad tysiąc. Najlepiej jest więc pomalować się na legowisku w sleepie. Warto zabrać ze sobą w tym celu lusterko. Może nie są to najlepsze warunki, ale nie przedłużymy w ten sposób oczekiwania ludzi na podstawowe mycie ząbków, rąk i twarzy. Jeśli jednak musimy mieć przed sobą duże lustro (nie zawsze ono jednak jest w łazienkach) To warto nauczyć się wykonywać ten makijaż w domu tak, aby zajął on nam jak najmniej czasu. Ludzie będą za to ogromnie wdzięczni. Inną opcją jest zrobienie milutkiej miny do płci przeciwnej i zajęcie miejsca w męskiej łazience.

4. nsjnfkjdns GDZIE JEST PAPIER?! Utrapienie helperów. Często brakuje w kabinach papieru toaletowego. Lepiej zabrać ze sobą jedną rolkę i dać minutkę spokoju jakiemuś helperowi ;).

I jeszcze jedna rada. Jest gorąco. Korzystajcie z pryszniców. W takim tłumie i tej pogodzie idzie się podusić.
I to chyba tyle ;) Te punkty powinny wam choć troszkę ułatwić i umilić korzystanie z toalet na konwentach.


niedziela, 27 lipca 2014

Wilczkowe z serii: Mój świat i moje kredki - wszystkie połamane.

Każdy z nas ma czasem przypływ weny. U mnie zdarza się raz na ruski rok i staram się każdy taki moment wykorzystać.


Udzielam się na imprezach szkolnych. Podczas Górnik Game Arena zorganizowałam Ultrastar'a, który okazał się być niebywale dobrym pomysłem. 

Japanicon4 - "Nie karmić niedźwiadka

Pyrkon 2014 - Tygrys i Wilk


Często można mnie złapać na konwentach mangowych i fantastycznych. Na początku sierpnia odwiedzę Niucon, a jeszcze przed nim wrzucę tu masę progresów z tworzenia częściowego stroju wilka.


Shogai - figurki

Tworzę różne maleńkie rzeczy z modeliny. Środkowa figurka na dole jest cały czas noszona przez jej właściciela.

Wilk na koszulce

Maluję. Na płótnie, na kartkach, koszulkach, butach. Ciekawe zajęcie, choć często moje prace gdzieś giną..


Proporcje w moich pracach są masakryczne, ale to nie powód, aby przestać tworzyć. Szkice powstają codziennie. Nie potrafię wysiedzieć tygodnia bez sięgnięcia po ołówek.


Gdy mam dłuższą chwilę, to rysuję w komputerze. Zwykle kończy się to na rozpoczętych pracach.

Uwielbiam szyć, ale robię to bardzo rzadko. W przyszłości planuję tworzyć na zamówienia. Może uda mi się rozwinąć własny biznes?