Jasejkowi odpadło uszko i obecnie nie jest już w całości pokryty lakierem. Z racji tego, że był mocno eksploatowany, postanowiłam udać się do Szówki, która jest cudowną znawczynią modelin i wraz z jej pomocą stworzyć nowego chibika, który powinien być niemalże niezniszczalny. .
Udałam się z Kotem (W późniejszym czasie zapewne uda mi się ją zaangażować w prowadzenie tej strony) do Szówki i dobrałam się do cudownej masy plastycznej. Niestety moja skleroza jest ogromna i co chwilkę zmuszałam Kota do sprawdzenia kilku rzeczy. Biedna za każdym razem patrzyła gdzie jest dzwoneczek, smoczek, z której strony grzywka, gdzie ile dreadów. Gdy skończyłam formowanie, to Szówka wstawiła biedaczka do pieczenia. Po pieczeniu zgodne stwierdziłyśmy iż wyszedł uroczo. Wróciłam do domu i domalowałam mu oczy i buźkę. Mam nadzieję, że właścicielowi będzie długo służyła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz