Coraz częściej słyszę od was, że odwiedzacie mojego bloga. Dawno nie wrzucałam tu nic konkretnego, a po takich wiadomościach gdzie sami upominacie się o istnienie tego miejsca, aż głupio by mi było czegoś nie dorzucić. Mam zagwostkę dotyczącą Szówki. Nie wrzuca ona już od dawna tutaj postów, a ja łudzę się, że czasem zasklepi moje dziury czasowe jakimś postem. No cóż. Zobaczę co jeszcze z tego wyjdzie.
Przeglądając ustawienia i odpisując na nieliczne komentarze, zauważyłam, że niedługo stuknie tutaj 10 000 wyświetleń. Dla mnie to przeogromna suma. Zmotywowała mnie ona do małej przeróbki w pokoju, która pozwoli mi robić lepsze fotki tego co tworzę. Teraz 1/3 mojej ściany to biała kartka do druku wielkoformatowego ;)
Jak dla mnie? Super rzecz! Mimo, że jestem totalnym amatorem w zdjęciach, to sam fakt takiej kartki skupia wzrok konkretnie na tej rzeczy, którą chcę pokazać. Nie muszę się martwić o jakiś bałagan w tle, bo go nie ma! :D
A teraz przechodząc do tematu. Postanowiłam uszyć sobie pidżamę. Miałam plan stworzenia instrukcji na takową, ale z racji, że był to mój pierwszy w życiu takiej wielkości projekt z polaru, to musicie dać mi troszeczkę więcej czasu na zaprzyjaźnienie się z maszyną.
Jeśli bylibyście zainteresowani np. zamówieniem takowej jako prototypu, to zapraszam w komentarzu. Wtedy Wasz pomysł stałby się już podstawą do mojego tutorialu ;)
Czas na efekty:
Smok bazowany był na pidżamie, którą kiedyś kupiłam za grosze przez stonkę z takowymi ciuszkami. Cały wykrój odrysowałam na ogromnych kartkach i dodałam elementy własne takie jak łuski, skrzydła, ogon, rogi i uszy. Cała robota zajęła mi równo jeden dzień i mimo, że nie jest idealna, to jak na pierwszy raz z maszyną - jestem z siebie dumna!
Ogon przymocowałam poprzez rzep. Udało mi się dorwać 15 cm szerokości taśmę, dociąć ją i odpowiednio przyszyć. Zalety? Da się wyspać, można użyć ogona jako poduszki, pomocne przy transporcie. Wady? Ludzie uwielbiają go podkradać i podczas koncertu nie raz oddawano mi go z drugiego końca sali, aczkolwiek zawsze wracał! Ciężko jest też z przyczepianiem go na oślep, co kończy się śmiesznymi scenkami, podczas których znajomi muszą mi go przypinać niemalże jak ogon osiołkowi.
Uszy są jednym z moich ulubionych elementów w tym stroju. Jedno jest zwykłe, a drugie pogryzione na kształt fragmentu gitary Hermana Li z Dragonforce. Kto zna modele Egen z Ibanez'a, ten wie o co tutaj chodzi ;)
Kolejnymi detalami są ręcznie wykonane naszywki z filcu. Jedna z nich jest logiem DF, które najczęściej jest kojarzone z albumem Maximum Overload, którego głównym przesłaniem był natłok informacji wbijanych do naszych głów. Takie przeładowanie nie pozwala często myśleć nam trzeźwo i logicznie.
Drugie zaś jest symbolem zespołu Hunter, które w najkrótszym przekazie informuje o przeciwności wojnie, przemocy i manipulacji. Ten przekaz do mnie ogromnie przemawia, dlatego postanowiłam umieścić go na smoku.
Jak pewnie się domyślacie - jestem bardzo ciekawa Waszego zdania odnośnie tego tworu. Czy macie jakieś pytania, prośby? Może chcecie przyczynić się do stworzenia tutorialu i przygarnąć własną pidżamkę tego typu? Dajcie mi znać w komentarzach - zawsze staram się na nie odpisywać.
Śliczny UwU
OdpowiedzUsuńAle pięknie wow
OdpowiedzUsuńTo można jakoś kupić?
OdpowiedzUsuń